najmni przemienił ten lejk w wino abo w piwo, jak w Kanie Galilejskiem, ale wodę pić — to ino ańba i nic wiency!
Na jentencyje tygo scenśliwygo ocalenia mnie od niechybny śmierci a armii nasy od upadku — śtab gieneralny urzondził tyz bankit, na którnem cłek sie znowu pokrzepił ździebko na patrjotyźmie.
Uchwaliliźwa tyz na tem bankiecie, zeby urzondzić maniebry nasych wojsków polskich, bo kto wi, cy lada dzień nie wypadnie wyrusyć, wyzwalać ojcyzne!
Taj przecie tero wielgi gulimatyjas je w Juropie to moze i trza bendzie uderzyć na wroga.
Bacność, psieścirwo!
Tak tedy rodaki, wierne krześcijany, podług planów śtabu gieneralnygo, mieliśwa maniebry przez całkie dwa dni, a to przez sobote i niedziele. Były to maniebry nad maniebrami! Juz w sobote odwiecyrza rycerstwo nie posło workować do siapów, a ino kuzden wygalował sie, manirkie z raj wisko do boku, karabin na plecy i marś na maniebry.
Wula tygo, zeby rycerze sie wiela nie nadźwigali, wydałem rozkaz, zeby wej zaro rano w sobote wysłać bagazie z prewiantami, a to: piendziesiont kieków piwa, śtyrdzieści galunów raj wisky, tysionce funtów rozmaitych wurśtów i dwadzieścia pienć śtuk ślepych kulów.