Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

to rewolucjoniści mówią, że za parę tygodni car będzie wisiał, jeśli do tego czasu nie utonie.
Jutro wyjeżdżam w dalszą drogę.
Bądźcie zdrowi i pokłońcie się tam w moim imieniu Karabaszowi i Rakoczemu, bo tęskno mi za nimi.

Szczypawka.


II.
Kowno, 10. sierpnia.

Kochany Biczu!
Najadłszy się dobrze, ażeby nie odczuwać głodu w powietrzu i zaopatrzywszy się na drogę w spory zapas pysznych rosyjskich “blinek”, specjalnie usmażonych dla mnie przez jedną młodą a nieszpetną towarzyszkę-rosjankę, — wlazłem na szczyt jednej z większych kamienic petersburskich, rozpiąłem parasol, i rzuciłem się w powietrze, całkiem już teraz pewien, że mój aeroplan nie zawiedzie moich nadziei. Jakoż tak się stało, bo oto za chwilę szybowałem już wysoko, wysoko ponad Pitrem. Wkrótce też Petersburg zginął mi z oczu. Pędziłem jak wicher w stronę Berlina, gdzie tym razem postanowiłem złożyć wizytę kajzerowi Wil-