Adin ja.
Kuda diewki — tuda ja!
Diewki w les,
Ja za nimi,
Diewki sieli
I ja z nimi
Razgawariwat”.
— Podobno do carskich wojsk nie dopuszczają wcale korespondentów wojennych, ale niech będzie co chce — muszę się dowiedzieć, co to były za wojska, których rosjanie tak hurtem wyrżnęli!
Pomyślawszy to spuściłem się na ziemię i podążyłem w stronę obozu. Sołdat jakiś o kałmuckiej twarzy zagrodził mi drogę i skierowawszy bagnet w pierś moją, rzekł groźnie:
— Czewo choczesz?
— Chcę się widzieć z dowódcą tej armji.
— Nie panimaju szto ty breszesz — burknął kałmuk.
Usłyszawszy to jakiś jasnowłosy i niebieskooki żołnierz podszedł i zapytał mnie szeptem po polsku:
— Co pan sobie życzy?
— Chciałbym się widzieć z dowódcą.
— Dobrze, ja pana zaprowadzę. Tylko niech pan nie mówi do mnie głośno po polsku, bo jakby który moskal usłyszał, to zostałbym za to surowo ukarany.
Za parę minut byłem już w kwaterze dowódcy.