Byli tam wszyscy oficerowie. Śmiech buchał wesoło, a “oczyszczonnaja” płynęła strumieniami.
— Czewo? zapytał opasły jenerał, w mundurze kapiącym od złota, ujrzawszy mnie przed sobą.
— Jestem korespondentem wojennym. Chciałbym zasięgnąć informacji o stoczonej co dopiero bitwie.
Jenerał był w doskonałym humorze, więc odrzekł:
— Nu, charaszo, gałubczyk. — Prawdu skazat’ to wszystkich korespondentów wojennych na łeb i szeju ja wyganiam. No tiepier ja w charaszom raspołażeniu ducha, tak i pomówię z wami. Teraz, gałubczyk, ja awstrijcew rozniósł, wot co!
— To ta armja przeciwna, to byli austrjacy?
— Nu, tak. Ja kazał manekiny w awstrjackie mundury poubierać i walić do nich z puszek i rużej. A resztę my ich sztykami dobili!... Sławne zwycięstwo, brat!
— Nad manekinami?
— No tak coż: isz go? Manekin on nie manekin, a raz w mundur ubrany i w szereg postawiony — to znaczy się: sołdat! Takie są nasze wszystkie sołdaty!
— To prawda — rzekłem śmiejąc się ironicznie.
— Nu, tak i widzicie! Teraz gdyby tylko awstrjaki tu się pokazali — to my ich jak piórko zmieciem. U nas doświadczenie z manekinami już jest,
Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.