— Ja, ja, Herr Stzypawka... Bo ja teraz kocha polak!... Ja wam da wolna Polska i lieberalna konstituzion! W ty wolna Polska nie bendzie można móficz po polsku, ale za to po niemiecku ile kto bendzie chcial!... Polak nie bendzi mogla miecz ziemi, ale każda niemiec bendzie mogła miecz ile bendzie chcial!... Wielka, wielka bendzie wolnoszcz!... Wy nie wierzyć car, bo on geszefciarz, a ja honorowa kajzer!...
— Ha, ha, ha! — zaśmiałem się. — Dobre plany pan ułożyłeś, ale to wszystko na nic, bo całe Niemcy obejmie wkrótce rewolucja.
— Rewolution? Oho, ja spokojna! Jak która moja fierna poddana sie bendzie buntowacz, to ja każe go zastrzelić.
— Tak, do tego czasu jednak, dopóki rewolucjoniści ciebie, kajzerze, nie powieszą!
— Was? Mnie powieszą?!
— Tak jest! Taki będzie twój koniec, morderco setek tysięcy ludzi, sprawco nędzy, głodu, chorób i nieszczęść wszechświatowych!... Już my, socjaliści, przyczynimy się do zakończenia twojego panowania!!...
— Mein Gott! Socialist! — wrzasnął kajzer i znów dostał napadu wścieklizny ze zgrzytaniem zębami. Tym razem jednak nie mógł już ze złości latać, a tylko rzucił się na fotel, ciężko dysząc.
Ja tymczasem wyszedłem z pałacu i poszedłem oglądać miasto.
Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.