chory, to nie będę mógł bić się za cysarza i za wiarę świętą!...
— Za jakiego cysarza? — zapytałem ździwiony.
— A dyć za cysarza mniemieckiego, nie jensego...
— Jakto, a czy ty przyjacielu, nie jesteś Polakiem?
— Ja ta nie żaden Polok... ino Dajcz...
— A jak się nazywasz?
— Wawrzon Świerszcz...
— Więc kto tobie mówił, żeś ty niemiec?
— Kto? wszyscy! I nauczyciel w szkole i ksiądz kapelan i feldfebel... Ja ta nie jezdem Polok, bo zodny Polski nimo!
Smutno mi się zrobiło... Tak to już najezdcy i klechy potrafili zatruć duszę chłopa polskiego!... tymczasem ranny żołnierz ciągnął dalej:
— Ja tak się cieszył, że tych masonów i sycylistów idę bić do Francji!... Nasze oficery mówiły, że to je wielga zasługa dla naszego Vaterlandu bić Francuzów. A nasz kapelan mówi, że jeżeli który żołnierz zabije kilku francuzów, to dostąpi zupełnego odpuszczenia grzechów, bo te Francuzy — to straszne bezbożniki, sycylisty, co nawet księży nie uszanują...
— A czy ty myślisz, przyjacielu, że socjaliści to są źli ludzie?... Przecież oni chcą dobra dla całej ludzkości...
Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.