Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.
VI.
Lwów, 8. września, 1914.

Kochany Biczu!
Obiecałem z Paryża pojechać do Poznania, lecz, jak to mówią: “pan bóg strzela, a chłop kule nosi”. Tak było i ze mną. Wyruszyłem z Paryża przy nader silnym wichrze i wszelkie moje usiłowania, ażeby mój parasol-aeroplan zatrzymać w Poznaniu — na nic się nie zdały. Musiałem szybować dalej i dopiero po cztero godzinnej podróży, poczuwszy głód w kiszkach, zapałałem złością i nuż grozić wiatrowi:
— Poczekaj! mówię ze zgrzytem zębów — nie sfolgujesz — to już ja cię obrobię: napiszę na ciebie, psiakrew, porządną satyrę, ośmieszę cię! Niech mnie raz kosztuje!
I pomyślawszy to, wydobyłem wnet z kieszeni ołówek i papier, rozłożyłem się wygodnie na trzonku parasola i zacząłem pisać, co następuje:
W CHMURACH.
Komedyjka w 1 akcie.
OSOBY: Ja.
Wiatr.
Rzecz dzieje się na moim parasolu-aeroplanie”.
— Co to ma być? — zahuczał wiatr.
— Zobaczysz!