Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

jek, w dowód, że oni, słowianie, przynieśli braciom-słowianom wyswobodzenie od ucisku niemieckiego.
— Hej, ty — krzyknął na mnie jakiś kozak — stój!
Stanąłem.
— Nie widział ty gdzie kazionnoj winnoj ławoczki, albo kabaka?
— Niema tu kazionnych winnych ławoczek — odrzekłem — ale tam oto widnieje napis “Karczma”. — Tam możecie wódki dostać.
— Wsio skatina! Warwarskij kraj!
Splunął kozak, zaświstał nahajką i wraz z kilkoma towarzyszami wpadł do wskazanego przezemnie szynku.
Puściłem się w podróż po ulicach lwowskich, w kierunku uniwersytetu. Idąc tak pomaleńku, zauważyłem jakiegoś carskiego stupajkę, ubranego z jeneralska, w otoczeniu licznej świty, przechadzającego się po mieście. Zauważyłem, że przed stupajką tym ten i ów niziutko z szacunkiem się kłania.
— Któż to jest ten... tam? — zapytałem jednego z przechodniów.
— To hrabia Bobrinskij, gubernator nowej gubernji lwowskiej.
— Ooo! Trzeba z nim porozmawiać.
Puściłem się naprzód i za chwilę byłem już koło Bobrińskiego.
— Dzień dobry! — rzekłem. — Cóż, ogląda pan miasto?