Strona:Szczypawka - Humorystyczne listy z terenu wojny.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

— Da, da!
— A jakże się panu Lwów podoba?
— Czort pabieri!... Barbarzyństwo tu niesłychane!
— Barbarzyństwo?
— Tak i nie inaczej! Ani cytadeli ja tu nie znalazł, ani szubienic, ani tiurem! Warwarstwo! Straszne warwarstwo!!
Splunął ze złością i ciągnął dalej:
— Odwieczny to ruskij kraj, a — co za użas? — nawet monopolek w niem niema!... Gańba to brat!... A zamiast tiurem — to pełno tu jest szkół, gimnazji, uniwersytet, politechnika, gdzie buntowszczyki wyrastają!... Straszno, brat, żeby w istinnoruskim kraju takie bezbożne rzeczy się działy!... Ale nieboś, ja to wszystko wnet zmienię!!
— Zmieni pan? — zapytałem.
— Kanieczno, że zmienię! Ruskij gosudarstwiennyj, sławiańskij poriadok zaprowadzę!... Gimnazje, uniwersytet, politechniku i wszystkie szkoły — w tiurmy i kazarmy przemienię, szubienic z kilkadziesiąt postawić każę, kazionnyja winnyja lawoczki otworzę... Tak, gałubczyk — ruskuju kułturu wprowadzę, żeby matuszka Rassija nie potrzebowała wstydzić się przed światem!...
— Splunął znów i ciągnął:
— Od czasu zajęcia Lwowa, ja ledwo kilkudziesięciu buntowszczyków powiesił, i to z wielką biedą, bo nie było na czem!.. Tak te barbary, aw-