Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/10

Ta strona została przepisana.

Lecz rzecz najdroższa za chwilę w twém łonie
Już się odmienia i traci na cenie.
O, żadne z uczuć, ni gra wyobraźni
Zrównać w téj mierze nie zdoła miłości!

Curio.

Dziś-że polować nie pójdziemy? Panie!

Książe.

Co? Curio!

Curio.

Na sarny.

Książę.

Właśnie to czynię, ścigam najpiękniejszą.
Ach! gdym Oliwiją ujrzał po raz pierwszy,
Jak w jakimś czystszym odetchnąłem świecie,
I naglem doznał losu Akteona:
Odtąd me żądze, jak sfory zajadle,
Gonią mię w tropy.

(Do wchodzącego Valentina).

—Ha! od niéj! cóż od niéj?

Valentino.

Hrabiny, przebacz Panie, oglądać nie mogłem,
Z ust jéj sługi tę tylko przynoszę odpowiedź:
Że samo nawet słońce, nim siedém lat minie,
Nie dotknie jéj oblicza swojémi promieńmi: