Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/100

Ta strona została przepisana.

chce mieć błazna, dopóki nie będzie zamężną. Bo te dwie istoty mają być do siebie tak podobne, jak śledzie do sardeli; tylko mężowie są pospolicie grubsi. Co do mnie, nie jestem właściwie błaznem Hrabiny Olivii, lecz tylko nicownikiem jéj wyrazów.

Viola.

Widziałem cię niedawno u Księcia Orsino.

Błazen.

Głupstwo, Panie, chodzi dokoła po świecie, jak słońce, i świeci wszędzie. Martwiłbym się bar dzo, jeśliby głupcy również często mieli przystęp do waszego Pana, jak do méj Pani; lecz zda mi się, żem widział tam i waszę mądrość?

Viola.

Jeśli ci się podoba strzelać we mnie, to musimy skrócić naszę znajomość. Weź to, i przypomnij mnie sobie, gdy będziesz miał pragnienie!

Błazen.

Niech Jowisz, przy najpiérwszém zdarzeniu, gdy sobie tylko przypomni o włosach, zeszle ci brodę!