Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/63

Ta strona została przepisana.
Sir Tobijasz.

I w tém jeszcze podobny do lukrecii, że ckliwo się robi, słuchając go z otwartą gębą, i chciałoby się napić. Nie prawda-ż? – Ale dla czegoż-byśmy nie mieli uciąć sobie teraz jakiego skocznego tańca, i popatrzeć, jak to nam będą kręciły się głowy? A potém popłoszymy sowy jaką tęgą kantatą, od której wszystkie trzy dusze muszą obudzić się w tkaczu! [1]

Sir Andrzéj.

Zróbmy tak, jeśli mię kochasz. Ze mnie cały szatan, gdy idzie o śpiewanie!

Błazen.

O, między tymi ichmościami są wielcy wirtuozi!

Sir Andrzéj.

Zapewne, zapewne! Zaczynajmy-ż!.

– «Zamknij gębę niecnoto!»[2]

  1. Między rękodzielnikami holenderskiemi, którzy z powodu owoczesnych prześladowań religijnych przenieśli się do Anglii, szczególne zamiłowanie psalmodii okazywali tkacze. Przez trzy dusze Szekspir rozumié zapewne dawny podział na duszę roślinną, czułą i rozumną: vegetativa, sensitiva et rationalis.
  2. Hold thy peace! Znajoma podówczas piosenka.