Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/70

Ta strona została przepisana.
Marija.

Jak to co? A wiesz-że Pan o tém, że on jest nawet na kształt – Purytanin?

Sir Andrzéj.

Gdybym to ja był wiedział! byłbym go wy tłukł jak kóndla!

Sir Tobijasz.

Jak to! za to tylko, że Purytanin? Gdzie tu rozsądna przyczyna? mój kochany rycerzu!

Sir Andrzéj.

Rozsądna czy nierozsądna, o tém nie wiém; wiém tylko, że jest dosyć dobra.

Marija.

Piekielny Purytanin, umiejący przedziwnie na kręcać swoje poły do wiatru, pełen przysady głupiec, rozprawiający z pyszna o rzeczach poważnych, których nigdy nie uczył się z książek, najlepiej przekonany o sobie samym, i w swojém mniemaniu tak przesiękły doskonałościami, że wierzy, jakby w artykuł wiary, iż każdy, kto tylko nań spójrzy, już kochać go musi. Otoż właśnie w tej wrodzonej mu wadzie znajdę gotowy sposób do pomszczenia się nad nim.