Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/83

Ta strona została przepisana.

pozbawił łaski Hrabiny z powodu ostatniej walki niedźwiedzi.

Sir Tobijasz.

Wypuścimy my tu teraz na niego niedźwiedzia, z którego łap nie wyjdzie on inaczéj, tylko cały czarny i siny. Alboż nieprawda? Sir Andrzeju!

Sir Andrzéj.

Co prawda, to prawda; chyba nie będziemy żywi! (Wchodzi Marija).

Sir Tobijasz.

Otoż i nasza ober-filutka! – Jak się masz? moje złotko indijskie!

Marija.

Ukryjcie się za szpalerem. Idzie tu Malvolio! Niedawno stał on na słońcu i całe półgodziny przypatrywał się najpilniéj swojemu cieniowi. Nie spuszczajcie zeń oka, jeżeli szczérze uśmiać się chcecie, bo wiem, że ten list zrobi go najstarszym z najstarszych półgłówków. Chowajcie się, jeśli wam psikus miły! (Mężczyźni ukrywają się). - Bądźcie-ż cicho! (upuszcza list) bo nadchodzi pstrąg, którego łechcąc zdaleka, potrzeba zwabić do sieci! (Wychodzi).