Strona:Szekspir - Północna godzina.djvu/99

Ta strona została przepisana.

ko słowem; przenicować je, i możnaby mi na zawsze zgorszyć siostrę; ale w rzeczy saméj słowa stały się istnémi niecnotami, od czasu, jak je zaczęto znieważać w zapisach urzędowych.

Viola.

Jakąż mi dasz na to przyczynę?

Błazen.

Na honor, Panie, że nie mogę dać innéj, prócz słównéj; a słowa tak są kłamliwe, że nie mógł bym dowieśdź niémi gruntownie żadnej przyczyny.

Viola.

Dalipan pusta z ciebie głowa, jedna z tych, co nie frasują się o nic!

Błazen.

O, nie, Panie! jużci też frasuję się o cóżkolwiek, ale na sumienie, Panie, nie frasuję się o was. Wtedy-by więc dopiéro sprawdziły się wasze słowa, że nie frasuję się o nic, jeślibyś Pan w téj chwili mógł zostać niewidzialnym.

Viola.

Nie jesteś i błaznem Hrabiny Olivii?

Błazen.

O, nie, Panie! Hrabini Olivija nie ma i nie