się dziś jeszcze na początku wypadki, a następnie w osobnych rozdziałach kreśli się rozwój prawa, gospodarstwa, piśmiennictwa, obyczajów, sztuki. Jest to ze strony historyka w każdym razie nieporadność, lub co gorsza, brak zrozumienia rzeczy. Przecież w rzeczywistości żadna z tych stron życia narodu nie rozwijała się odrębnie, wszystkie były ze sobą nierozerwalnie splecione, wszystkie nawzajem zależały od siebie, ze wszystkich dopiero razem wytwarzały się polityczne wypadki. Jakże np. zrozumieć walki nasze parlamentarne za czasów Zygmunta Augusta, jeśli się poprzednio nie skreśli wszechstronnie dwóch wielkich prądów dziejowych, humanizmu i reformacji, które do walk tych przygotowały podstawę i wszelkich im dostarczyły zasobów! Bez tego czytać będziemy opis tych walk, bezbarwny i nużący, bo niezrozumiały, i dopiero gdzieś na końcu książki znajdziemy w osobnych rozdziałach rzeczy, które nam pomału, i oczywiście niezupełnie, wątpliwości wyjaśnią. A ile przy takim układzie musi być koniecznych powtarzać, ile luk i opuszczeń. Historyk, rozdzieliwszy sobie w tak nienaturalny sposób materjał, łatwo też zmieniać będzie nieustannie swe stanowisko, w rozdziale o stosunkach kościelnych da się rychło uwieść interesowi kościoła, w rozdziale o prawie interesowi dobrego sądownictwa i kodyfikacji, a zapomni łatwo, że w historji narodu wszystkie te podrzędne interesa muszą się podporządkować jednemu ogólnemu interesowi rozwoju narodu, i że tylko z tego ogólnego stanowiska oceniać je trzeba.
Drugim głównym wymogiem kunsztu historycznego, podyktowanym przez treść, jest należyty podział historji na okresy. Do podziału takiego posiadamy głębokie przyczyny. Widzimy mianowicie, że każdy naród i państwo pod wpływem pewnych historycznych prądów i zdarzeń porzuca od czasu do czasu dotychczasowe podstawy i kierunek swego dążenia i rozwoju, a nowe sobie wytwarza lub przybiera i na nich dalej się kształci. Otóż każdy taki jeden przeciąg czasu, w którym naród na tych samych podstawach pracuje, urządza się i rozwija, nazywamy w historji jego osobnym okresem czyli epoką jego życia. Każde zaś zmienienie tych podstaw zaznaczmy jako przejście do nowego okresu. Nie chcąc też pojedynczych stosunków i wypadków wyrywać z ich naturalnego
Strona:Szkice i studja historyczne T. 1.djvu/038
Ta strona została przepisana.