Strona:Szlachcic Zawalnia (1844—1846). Tom 1.pdf/84

Ta strona została skorygowana.

tylko mu przyjdzie do głowy, traktuje wszystkich i śmiało krzyczy, że pan jemu tak jak brat rodzony, w niczém nie odmówi, i on wszystko zrobi, co się mu tylko zechce, że Ahapka powinna mieć za szczęście, gdy może wyjść za niego za mąż, bo on za swoje pieniądze może sobie kupić żonę, jakiéj tylko pożąda.
Ahapka słysząc o tém zalewała się łzami, wiedziała bowiem, że jéj wybór i chęci rodziców niczém były, wszystko zależało od woli pana, a ta wola niemiała żadnego względu i litości, znała ona dobrze także sumienie i obyczaje Karpa, słyszała niekiedy rozmawiających sąsiadów między sobą, że się on już pobratał z Paramonem, że już dobrał sobie do usług szatana, który zgromadził dla niego mnóstwo pieniędzy, nie cieszyło to złoto młodéj dziewczyny, bo ona chciała tylko znaleść skarby w swoim narzeczonym, starannego, cnotliwego, i bogobojnego człowieka.
Już rok upływa, Karpa w mieście nakupił bogatych podarków dla pana, i przyjechał na pięknym koniu dopominać się obietnicy, posłano po ojca dziewczyny, kazano robić wszelkie przygotowanie i pospieszyć wesele. Biedny Harasim ze swoją żoną płakał nad losem dziecięcia i modlił się, aby Bóg jéj był opiekunem. Ahapka skrywała gorycz serca, aby nie rozjątrzyć więcéj żalu rodziców, zebrawszy swoje wstążki jedwabne najwięcéj lubione i kilka sztuk płótna cienkiego, które sama utkała, poszła do kościoła, i zawiesiwszy to wszystko na obrazie Matki Najświętszéj, padła na twarz jęcząc i zalewając się łzami; wszyscy tam przytomni nie mogli wstrzymać się od płaczu, po nabeżeń-