Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/116

Ta strona została przepisana.
114
SZPIEG

— Na móy honor, dodał Officer, nie zmieniaiąc komicznéy swoiéy powagi, o sto procent zyskuiesz na téy przemianie i gdybym cię mógł ieszcze namówić do zrzucenia z siebie wytartego surduta, który iak mi się zdaie piękne niebieskie ubranie ukrywa, byłaby dla mnie tak przyiemna metamorfoza, iak kiedym z porucznika postąpił na Kapitana.
— To rzecz naymnieysza, odpowiedział Henryk, i zrzucaiąc z siebie swóy kusy kubrak, stanął przed Officerem amerykańskim w całéy naturalnéy postaci, z nieporuszoną charakteru swego stałością, i z szlachetnym dumy wyrazem.
— Móy Panie, iesteśmy obcy dla siebie, rzekł Officer, a że nie ma nikogo coby nas z sobą poznał, sam przeto zaprezentować ci się muszę. Nazywam sic Lawton, kapitan Wirgińskiéy iazdy.
— A ia, móy Panie rzekł Henryk zowię się Warthon kapitan 60 pułku piechoty Je-