Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/12

Ta strona została przepisana.
10
SZPIEG

kaiąc schronienia, znayduie taki dom przyiemny, do którego z zupełném zaufaniem weyść się ośmielił.
Pan Warthon odpowiedział, iż miłym iest mu zawsze gościem, zaprosił go siedziéć, podał mu kieliszek doskonałego wina Madery, i sam dla iego towarzystwa nalawszy sobie drugi, wziął w rękę, a zwracaiąc się z uprzeymóścią ku niemu: Czyież zdrowie spełnić mi wolno? zapytał:
Zapłonął się cudzoziemiec iakby siebie nazwać nie umiał, i dopiero po chwili, Harper, odpowiedział. —
— Więc dobrze Panie Harper rzekł gospodarz domu, piię za twoie zdrowie, życząc z serca iżbyś w późne lata, tego iedynego w życiu skarbu używał. Skinienie głową iedyną było odpowiedzią Harpera, któren siedząc zadumany nie był może w stanie inaczéy w tym momencie podziękować.