Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/123

Ta strona została przepisana.
121
ROZDZIAŁ V.

— Chciałbym, rzekł, poprawić tego Bircha, z iego antyspółeczcńskich skłonności — Gdybym go znalazł u siebie, pewnie w takie odesłałbym go mieysce, iżby mu nie zbywało na towarzystwie, przez kilka godzin przynaymniéy.
— I gdzież tak miał bydź odesłany? zapytał Warthon sądząc iż należało z czémsiś się odezwać.
— Do obozu pod dobrą strażą, odpowiedział Kapitan.
— Cóż takiego przewinił ten biedny Birch? zapytała Miss Peyton podaiąc mu kryształową salaterkę z lodami.
— Biedny! zawołał Officer, ieżeli biedny, potrzeba żeby mu John Bull[1] lepiéy płacił.
— Zapewne, dodał ieden z Officerów, Król Jerzy powinienby mu dadź iakie Xięstwo.

  1. Karykatura sławnego Swifta wyobrażaiąca gmin Angielski.