Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/131

Ta strona została przepisana.
129
ROZDZIAŁ VI.

ciszko! kiedyż uiścisz swoie przyrzeczenia, a moie nadzieie?
— Nie czas mówić teraz o tém, rzekła rumieniąc sic Franciszka, idzie tu o rzecz nierównie ważniéyszą.
— I cóż może bydź ważnieyszego dla mnie, nad to co mi twą rękę zapewnia? czegożeś tak smutną? Franciszko! wszakże w zbytku móy radości spodziewałem się ciebie wzaiemnie zobaczyć?
— Nie żąday iéy po mnie Dunwoodi, gdy brat móy czeka twoiego wyroku, który dla niego wolność powrócić, lub śmierć zadać może.
— Twóy Brat! zawołał Major drżąc cały i blednąc, zatrważasz mnie! Franciszko! wytłómacz się, wytłómacz iaśniéy, zaklinam cię i proszę.
— Kapitan Lawton nie mówiłże ci, iż dzisieyszego ranka zatrzymał Henryka za szpiega? rzekła Franciszka podnosząc na niego