— Droga Miss Warthon, zawołał Major, droga Franciszko! chciałbym w tym momencie umrzeć dla ciebie, dla brata twoiego! ale czyż mogę zdradzić powinność moią? mamże splamić móy honor, stać się niegodnym ciebie i na twą własną zasłużyć pogardę?
— Peytonie Dunwoodi, rzekła z płaczem Franciszka, zapewniłeś mnie, przysiągłeś mi że mnie kochasz.
— Że cię kocham Franciszko! tysiąc razy więcćy nad życie.
— Czyż myślisz iżby to drogie imię męża mógł posiadać ten, któryby ręce — swoie we krwi brata mego zmazał?
— Śmiertelne rany zadaiesz méy duszy, Franciszko! zawołał Dunwoodi. I cóż zresztą naszém cierpieniem iemu pomożemy? Niepodobna żeby Henryk miał się trudnić podłém szpiegostwa rzemiosłem, i pewien iestem iż skoro rzecz ta cała bliżéy wyiaśnioną zostanie, pomyślnie skończyć się
Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/133
Ta strona została przepisana.
131
ROZDZIAŁ VI.