Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/145

Ta strona została przepisana.
143
ROZDZIAŁ VI.

przeprawić się na drugą stronę nie mogła. Musiano zatem rzucić most podobnie, ieżeli sobie przypominają czytelnicy nasi, iak o pół mili dochodząc do Szarańcz.
Na wschodzie téy równiny, góry pokryte skałami wychodziły prawie na iéy środek i do połowy ią zmnieyszały. Jedna z nich wyniesiona iak starożytna baszta, równie niedostępna iak Alpy Anibala, podała myśl maiorowi, iżby przy niéy kapitana z 24 ludźmi zostawić na zasadzce. Kapitan nieukontentowany zrazu z swego przeznaczenia, naygorętszym późniéy pałał zapałem, wyobrażaiąc sobie iakie wycieczka iego może sprawić skutki na nieprzyjacielu, który naymniéy mógł się go w téy stronie spodziewać. Dunwoodi miał w tém także ważne swe powody: znał on żywy i prędki charakter Lawtona, wiedział iż gotów przyśpieszyć attak, którenby tylko osłabił iego siły, i zniszczył wszystkie zamierzonego zwycieztwa korzyści. W sa-