Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/146

Ta strona została przepisana.
144
SZPIEG

méy rzeczy ta szczególna namiętność była w Lawtonie, iż spotykaiąc się naprzeciw siebie z nieprzyiacielem, nie wyrachowawszy wprzód własnego planu, pierwszy na niego nacierał; w każdym zaś innym razie, posiadał on tyle umiarkowania i rozsądku, ile odwagi i męztwa. Po lewéy stronie równiny, na któréy maior bitwę stoczyć postanowił, znaydował się las gęszczami zarosły, i ciągnący się przeszło milę długości: tam on ukrył oddział swéy piechoty, zalecaiąc iéy, aby dała ognia wtenczas dopiero, gdy nieprzyiaciel tył od lasu zaymować zechce.
Wszystkie te przygotowania, o pół mili tylko od Szarańcz łatwo ztamtąd mogły bydź widziane, i iak się domyśleć można, dla mieszkańców ich oboiętne nie były. Pan Warthon iedynie nie widział nic dla siebie pomyślnego, iakikolwiek by los téy utarczki wypadł. Gdyby zwyciężyli Anglicy, syn iego uwolniłby się wprawdzie