Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/147

Ta strona została przepisana.
145
ROZDZIAŁ VI.

od grożącego mu niebezpieczeństwa, ale cóżby zatem poszło? wiadomo dobrze, że iego neutralny charakter z własnego interessu pochodził. Umieszczenie albowiem syna w służbie królewskiéy ściągnęło na niego niechęć współziomków, i byłby pewnie od dawna maiątek swóy utracił, gdyby nie miał rekoymi za sobą w iednym ze swoich krewnych, który znakomite urzędowanie w nowéy administracyi kraiu posiadał, i gdyby rozsądném umiarkowaniem nie był się rządził.
Wprawdzie szczerze on sprawę króla popierał, i gdy Dunwoodi w obozie Amerykańskim żądał, aby mu pozwolił starać się o rękę Franciszki, nie inne do przyiecia tego oświadczenia miał powody, iak że sobie przez ten związek zapewni pomoc, a z czasem i przewagę w republikańskim rządzie. Lecz ieżcliby teraz syn iego uwieziony przez powstańców, przez woyska królewskie uwolnionym został, opinia pu-