Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/172

Ta strona została przepisana.
170
SZPIEG

ią na zasadzce po drugiéy stronie lasu: lecz Dowódzca ich, za rozkazem Maiora, podsunął się iak tylko można było naybliżéy ku rzece, i gdy Anglicy obieraiąc dla siebie naykorzystnieyszą pozycyą, po nad lasem szykować się zaczęli, niespodzianie gradem kul obsypani zostali.
Welmer kazał dwom kompaniom wyrugować ich ztamtąd bagnetami, lecz ochotnicy ustepuiąc w głąb lasu, ciągły ogień dawali, a nieprzyiaciel wysławszy za niemi nieużytecznie część sił swoich, główny przez to sobie korpus osłabił.
Nieprzewidziane to zdarzenie pomieszało zupełnie Anglików. Dunwoodi nie omieszkał z tego korzystać, uderzył w sam środek, piechoty, przeciął komunikacyą dwóch wysłanych kompanii, i przybył w sam czas właśnie, gdy Pułkownik Welmer z konia zsadzony, poledz miał z ręki walecznego Dragona. Lubo środek i prawe skrzydło przełamane zostało, lewe w