Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/173

Ta strona została przepisana.
171
ROZDZIAŁ VII.

którém się i Kapitan Warthon znaydował, chociaż wystawione na nieustanny ogień ochotników, dotrzymało placu naydłużéy, i obydwa woyska znalazłszy się godnemi siebie, wygranę pomiędzy sobą ważyły.
Wiadomo czytelnikom naszym, iż Henryk ratował się na koniu Amerykańskiego Dragona. Walczącego naprzeciw oyczystych znaków kula w prawe ramię trafiła, puścił zatém cugle, w lewą rękę wziął oręż, a koń nie czuiąc wędzidła uniósł go pomiędzy swe szeregi, i mimo chęci swoiego ieźdca, stanął z nim obok oddziału Lawtona.
— Ah! Ah! zawołał Amerykanin, koń lepiéy niżeli Pan iego, zna dobrą sprawę. Kapitanie Warthon! chociaż zapóźno przybywasz pomiędzy przyiaciół Wolności, starać się oni będą, aby cię więcéy nie puścili od siebie.
Spostrzegłszy w tym momencie płynącą krew po iego ramieniu, rozkazał odprowa-