Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/190

Ta strona została przepisana.
188
SZPIEG

— Nie trudno to znaleźć, co się trzyma w ręku, odpowiedział Doktór pokazuiąc mu kulę.
I rozłożywszy na stole dostarczone przez gospodarza domu szarpie i bandaże: taki obrót wzięła, dodał, iakiegoby nigdy kapitan Lawton pałaszem swym nie zachował, chociażem go uczył iakie powinno bydź cięcie, aby nie było szkodliwe. Czy uwierzysz Majorze, że dziś na poboiowisku widziałem konia z łbem odciętym. — Nikt tylko Lawton podobnie uderzyć może.
— Mylisz się, rzekł Dunwoodi, który o swym przyiacielu iuż pewną powziął nadzieię, to ia tego konia zabiłem.
— Major! zawołał zdziwiony Sytgreaw puszczaiąc z reki przygotowany bandaż, ale wiedzieć przecież musiałeś, że to koń był tylko.
— Przyznaię, że w tem miałem nieiaką wątpliwość, odpowiedział Major z uśmiechem.