Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/194

Ta strona została przepisana.
192
SZPIEG

— Powinieneś bydź przekonany, rzekła do niego, iż przyiaciel twóy, znaydzie w domu oyca moiego tę troskliwość, iakiéy tylko stan iego wymaga.
— Nie wątpię o tém bynaymniéy, chciałbym iednak wyższe dla niego wyiednać względy, niźli te, które gościnność udziela, chciałbym żeby iako należący do familii mógł bydź uważany. Mogę miéć to przyrzeczenie? zapytał Major Franciszki, w powtórném spoyrzeniu, nayżywsze swe maluiąc uczucia.
— Nie będziem robić żadnéy różnicy, między naszym bratem, a przyiaciclcm twoim, odpowiedziała Franciszka.
— A Pani Miss Warthon, zapylał Sary, zechcesz że zapomnieć, że Syngleton nie nosi na sobie znaków stronnictwa, któremu sprzyiasz?
— Cierpiący do żadnego stronnictwa nie należy, rzekła Sara z powagą.