Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/218

Ta strona została przepisana.
216
SZPIEG

aby o nim zapomnieć można. Okoliczność ta podała materyą do rozmowy, tak często pomiędzy dwiema obcemi sobie osobami wyszukiwanéy, a doktór, uprzywileiowany gaduła, wszedłszy w tryb mówienia, nikomu odezwać się nie dał.
— Już iakiem powiedział bratu Pani, rzekł, pomieszkanie przy bagnach, lub nad błotami, zawsze zdrowiu szkodzi, bo zwykle, różne przy nich panuią wyziewy, tym wiecéy że......
— Wielki Boże! cóż to znaczy? zawołała Miss Peyton usłyszawszy kilka wystrzałów, wymierzonych do Bircha.
— Bardzo się to coś wydaie, odpowiedział doktór, piiąc spokoynie herbatę na odgłos karabinów rozlegaiący się po rosie. Rozumiałbym, że kapitan Lawton ze swoim oddziałem powraca, lecz żołnierze iego pałaszem tylko robić umieią.
— Ależ zapewne nie musiał ranić nikogo.