Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/220

Ta strona została przepisana.
218
SZPIEG

gdy w tém mocne po kilka razy do drzwi zastukanie, wszystkie trzy damy strwożyło. Zerwał się prędko Doktor, dobył z kieszeni małéy piłki, którą w nadaremném oczekiwaniu przez cały dzień przy sobie nosił, zwrócił się do dam prosząc iżby się uspokoić chciały, i sam pobiegł ku drzwiom, które przestraszony Cezar, drżącą ręką otworzył.
Kapitan Lawton! zawołał Sytgreaw, spostrzegaiąc go wchodzącego do sieni, i opieraiącego się na ramieniu swego porucznika. —
— Ah! móy drogi Doktorze, rzekł Kapitan, pragnąłem iak naypredzéy widzieć się z tobą, żebyś mnie opatrzył, gdyż nieznośne bóle w całym sobie czuię. Lecz przedewszystkiém porzuć tę utrapioną piłkę, na którą patrząc dreszcz mnie całego przenika. —
Masson w kilku słowach opowiedział Doktorowi całe zdarzenie Kapitana, i ledwie