Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/222

Ta strona została przepisana.
220
SZPIEG

— Jak to Kapitanie! zawołał zdziwiony, iesz i to ieszcze z takim apetytem, chcesz chyba umrzeć wyraźnie?
— Naymniéy bym tego sobie życzył, odpowiedział Lawton, i dlatego téż siły swe pokrzepiam.
Nie pomogły żadne uwagi Sytgreawa: Kapitan nie wstał od stołu, dopóki wszystkiego wraz z kolegą swoim nie uprzątnął; poczém nisko ukłoniwszy się damom, wraz z Doktorem i Massoncm, do przygotowanego sobie odszedł pokoiu.
Zwyczaiem wówczas było w Ameryce, iż wszystkie znacznieysze domy, musiały miéc u siebie tak nazwany salon zbytkowy. Salon taki w Szarańczach, dzięki taiemnemu wpływowi Sary, dostał się Pułkownikowi Welmer. Przepyszna adamaszkowa kotara, złotem przerabiana, zasłaniała iego łoże, pokryte kołdrą z naydelikatnieyszcgo puchu: przy nim na hebanowych stolikach, stały srebrne naczynia