Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/42

Ta strona została przepisana.
40
SZPIEG

lem: z tém wszystkiém po chwili iak ucichła rozmowa, a miłość własna mieysce uczuć iego zaięła, nie mogąc swéy obrazy inszym wynurzyć sposobem, rzekł z powagą: zdaie mi się, iż gdzieś sobie przypominam tego młodzieńca, co tu przychodził, i boday czy mnie nie posługiwał w sklepie, kiedym niedawno cóś kupował?
To porównanie pełnego rozsądku i wychowania Peytona Dunwoodi, z usługuiącym kupczykiem, tak dziwném wydało się Sarze, iż nie sądząc, aby te do niego stósował, zapytała o kimby mówił?
— O tym Panu Don..... Dun.....
— Dunwoodi! zawołała Sara, mylisz się Pan zupełnie, on bowiem iest naszym kuzynem, posiada milionowy maiątek, utrzymuie się nayprzyzwoiciéy, a do tego tak iest miły, tak słodki w towarzystwie, iż wszędzie iest pragniony, i za to nam mało się udziela, chociaż krewny i naypiérwszy brata mego przyiaciel, wiecéyby o nas pamię-