Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/67

Ta strona została przepisana.
65
ROZDZIAŁ III.

niąc się, sądziłam że kawalerya uda się prosto ku Dellavar.
— Bydź to może, rzekł Harwey, lecz co do mnie nie należy, w to się nie wdaię.
— Cezar w tym momencie zaczął zachwalać dwie sztuczki żółtego i czerwonego alepinu, które na tle białém w kraty nakrapiane, bardzo mu się podobały.
— Nieprawda iaki piękny alepin Miss Saro?
— Zapewnie bardzo ładny będzie, na suknią dla twéy żony, Cezarze.
— Ach Miss Saro! toby to dopiero ucieszyła się stara moia Dina; iak żyie takiéy ieszcze sukni na sobie nic miała.
— Tak, rzekł Kramarz żartobliwym tonem, Dina wydawałaby się w niéy iak tęcza na niebie.
Cezar ani oka nic spuścił z Sary, która uśmiechaiąc się zapytała Harweya o cenę alepinu.