Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/69

Ta strona została przepisana.
67
ROZDZIAŁ III.

yardsów[1] brakowało, które na Dinę wymierzone były — Harwey silnie rozciągnął materyą, zmierzył na nowo, i właśnie taką samą znalazł miarę, iakiéy żądano: lecz przez sumienie dołożył darmo wstążkę, takiego samego co alepin koloru, czém tak ucieszył Cezara, iż pobiegł natychmiast uwiadomić starą swoią Dinę, iakie ią szczęście spotkało.
Podczas kiedy Kramarz upakowywał swą skrzynkę, Kapitan odsłonił obydwie firanki, tak iżby mógł bydź widzianym, i zapytał go o któréy godzinie wyszedł był z New-Yorku.
— Już po zachodzie słońca, odpowiedział Birch.
— Tak późno, zawołał zadziwiony Henryk, iakto o téy porze mogłeś przeyść rozstawione straże?
— Przeszedłem ie spokoynie, rzekł obojętnie Harwey.

  1. Dziesięciu cali.