Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/70

Ta strona została przepisana.
68
SZPIEG

— Musisz téz miéć wielu Officerów znaiomych w woysku Angielskiém? odezwała się Sara.
— Znam niektórych z widzenia, odpowiedział Kramarz i przebiegaiąc swym wzrokiem po sali, zatrzymał się chwilę na kapitanie i Harperze, iakby na nich obydwóch wskazywał.
— I także to sądzisz, iż nie długo w tych okolicach nieprzyiaciół naszych uyrzemy? odezwał się stary Warthon, boiaźliwym i przerywanym głosem.
— Kogóż Pan nieprzyiaciołmi nazywasz? zapytał Harwey Birch.
Warthon nie odpowiedział ani słowa i spuścił oczy równie z niespokoyności iak z zawstydzenia.
— Ktokolwiek wichrzy spokoyność kraiu, iest nieprzyiacielem naszym rzekła Miss Peyton, widząc iż iéy szwagier ięzyka w gębie zapomniał, ale proszęż mi powiedzieć,