Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/75

Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ IV.

Jest to wzrok, iest to harde czoło tego pana,
Którego w naszych gronach godność iest nieznana,
To iego glos;to iego rycerskie stąpienie,
I pod temi rysami szlachetne spoyrzenie:
Jego godność, i dzielność iego męzkiéy siły,
Wiednéy sławnéy potyczce niebezpieczne były —
Kiedy niesprawiedliwość, czy przemoc zuchwała,
Niespodzianie na moie życie nastawała,
Uciekałem do niego z blagaiącym wzrokiem,
Ale czuiąc się winnym; on za każdym krokiem
Zdawał się iak sztyletem, przeszywać pierś moią
To on! to on! wołaiąc.........

Walter-Skott.

Głębokie milczenie panowało przez kilka minut po odejściu Kramarza. Sam Warthon siedział zamyślony nad tylu wiadomościami ściągaiącemi się do iego syna. Kapitan niczego bardziéy nie pragnął, iak żeby Harper postawił się w iego położeniu,