Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/81

Ta strona została przepisana.
79
ROZDZIAŁ IV.

— Henryk czyż nie iest taki, zapytała Franciszka biorąc z uczuciem brata za rękę?
— Dość tego, dość, przerwała Miss Peyton, żadnéy o pułkowniku różniącéy się opinii, bo on należy do rzędu faworytów moich.
— Franciszka podobno lepiéy lubi majorów, rzekł Henryk z złośliwym uśmiechem.
— Co za dzieciństwo! zawołała zarumieniona Franciszka.
— Co mię iednak zadziwia, dodał kapitan, iż Dunwoodi, uwalniaiąc z niewoli oyca moiego, nie starał się zatrzymać Franciszki w obozie powstańców, i chociaż walczy za wolność, widać iż lękał się utracić własnéy wolności.
— Piękna to wolność! zawołała Sara, pięćdziesiąt miéć panów nad sobą.
— Właśnie téż, rzekła Franciszka z uśmiechem, zmiana ta panów iest przywileiem wolności.