Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/85

Ta strona została przepisana.
83
ROZDZIAŁ IV.

rodzaiu za zbyteczną uważały, przekonane aż nadto o otwartości i szczerym charakterze Harpera.
— Takie powierzchowne wszystkie oznaki bardzo często zawodzą, rzekł oyciec trzęsąc głową, a niczego tak bardziéy lękać się nie można iak złych ludzi, co podobnie iak maior Andrzey podaią się szalbierstwu i......
— Szalbierstwu! przerwał Henryk z żywością. Zapominasz chyba móy oycze, iż on wiernie służył królowi swemu, i że go prawa woyny usprawiedliwiają.
Ale czyż te same prawa woyny, nie usprawiedliwiaią także iego śmierci, móy bracie, zapytała drżącym głosem Franciszka.
— Jego śmierci! zawołał kapitan z zapałem. Proszę na wszystko, zaczniymy iuż o czém inném, bo żaden officer Angielski mówić o tém bez wzruszenia nie może. Nie znaliście go: był to człowiek odwa-