Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/9

Ta strona została przepisana.
7
ROZDZIAŁ I.

tami umaiony, to wszystko na pierwszy rzut oka świadczyć się zdawało, iż właściciel musiał bydź iednym z zamożnych, i rządnych posiadaczów w tym kraiu. Nie namyślaiąc się długo zastukał do bramy, którą mu natychmiast stary Negr otworzył, a dowiedziawszy się, iż gościnności żąda, nie odnosząc się w tém do swych państwa, o których uprzeymości wiedział, odebrał zaraz od niego konia, zdiął rzeczy, rozpiął mu płaszcz deszczem nasiąkły, i po chwili wprowadził go do salonu, gdzie cała familia zgromadzoną była.
Nasz podróżny, około lat 50 maiący, dość słusznego wzrostu, ślady dawnéy piękności zachował ieszcze w swych rysach, w których malowała się słodycz, i łagodność charakteru, co człowieka od razu poznać daie, i szanować go każe. Jego spoyrzenie żywe, lecz razem łagodne, uśmiech i sama nawet postać, zdawała się w nim odznaczać męża niepospolitéy odwagi, który na polu