Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 1.djvu/93

Ta strona została przepisana.
91
ROZDZIAŁ IV.

ich tutay, nie gniewałbym się oto bobym zabrał się z niemi.
— Te dziesięć statków nie korzystałyby z tak pomyślnego wiatru, odpowiedział Birch, gdyby nie były ciężarem woiennym ładowne.
— Ale cóżby niepodobnego bydź miało, rzekł zmieszany Pan Warthon, żeby te statki nie były..... Amerykańskie?
— Lecz te maią podobieństwo do Królewskich, odpowiedział Birch spoglądaiąc po wszystkich, i moment spoyrzenie swe zatrzymuiąc na Harperze.
— Jak to podobieństwo? zawołał Henryk wszakże trudno rozróżnić tych kilku czarnych punktów? Harwey słowa nie odpowiedział na to postrzeżenie, i sam do siebie mówić zaczął: iuż widzę co się znaczy, przybyli przed burzą, dwa dni przeczekali na wyspie, a teraz są iuż na morzu: kawalerya musia-