nieboszczykowi posługi. Orszak ten żałobny przechodził właśnie koło bramy w Szarańczach, kiedy Lawton z Sytgreawem wyieżdzać mieli. Czterech ludzi niosło na barkach trumnę z zwłokami John Bircha, czterech zaś innych przeznaczonych było, aby zmieniać pierwszych, i wspólną im bydź pomocą.
Kramarz postępował wolno za trumną, a obok niego Katy Haynes grubą okryta żałobą, swe ciężkie rozwodziła żale. Pan Warthon wraz z synem szedł za niemi, sześć zaś osób i kilkoro dzieci, kończyło ten smutny obchód.
Kapitan zbliżaiąc się ku bramie, zatrzymał konia, i oczekiwał na przeyście owéy małéy drożyny, którą wdzięczność, przyiaźń, lub znaiomość sprowadziła na wypłacenie ostatniego hołdu, biednemu, lecz z poczciwości swoiéy wszystkim znanemu starcowi. Harwey od wyiścia z domu ciągle oczy maiąc w ziemię spuszczone, ledwie
Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/103
Ta strona została przepisana.
101
ROZDZIAŁ IV.