Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/109

Ta strona została przepisana.
107
ROZDZIAŁ IV.

i mnie zaufay, którego kolwiek bądź dnia wszystkie mu iego sprawki zapłacę.
Sytgreaw nie bardzo był kontent, z téy iak nazywał zwłoki sprawiedliwości, i nie mogąc dość wydziwić się umiarkowaniu Kapitana, iechał z nim daléy, rozprawiaiąc o organizacyi, i różnych funkcyach ciała ludzkiego.
Są osoby, które tylko przy ludziach płakać mogą: i Katy Haynes należała także do ich liczby, i rzewliwie łzy ronić zaczęła, skoro spostrzegła, iż wchodząc na cmentarz wszystkie kobiety, idące za pogrzebem, na nią swe oczy zwróciły. Harwey ciągle smutny, milczący, żadnego nie wydał westchnienia; lecz gdy trumnę spuszczano do grobu, i zasypywać ią ziemią zaczęto, śmiertelna wówczas bladość, twarz iego pokryła, drżał cały, iakby konwulsyami trzęsiony: ledwie że mógł utrzymać się na nogach, założył ręce na piersiach tłumiąc w sobie ciężkie serca bicie,