Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/125

Ta strona została przepisana.
123
ROZDZIAŁ IV.

życzę ci równie i na to pamiętać, że móy bagnet dłuższy od twego ięzyka, iest u mnie prawem i karą, którą natychmiast wymierzam.
Sześciu do ośmiu oprawców weszło za swoim wodzem, i przy drzwiach stanęło. — Za niemi iakiś człowiek ukrywać się zdawał; lecz gdy kilka ździebeł słomy wpadło do komina, i bladym połyskiem oświeciło izbę, poznał w nim kramarz owego spekulanta, który od niego dom kupił. Że zaś z układną miną mówił po cichu, do iednego ze zbóyców stoiącego przed sobą; Harwey łatwo mógł się domyśleć, iż był ofiarą ułożonéy zdrady, pomiędzy nim a Skinnerem. Z początku albowiem iuż całkiem ułożył się z nim o sprzedaż domu, miał w tym momencie skończyć i pieniądze zaliczyć, kiedy po podpisaniu umowy, wstrzymał wypłatę aż do pogrzebu. Na próżno byłoby czynić mu iakie wyrzu-