Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/126

Ta strona została przepisana.
124
SZPIEG

ty: podia dusza zwykle miedzianem okrywa się czołem. W milczeniu zatem Birch nieszczęśliwy, udał się za prześladowcami swemi, z tą spokoynością umysłu, iaka iest zwykle udziałem tych, którym cnotliwa przeszłość, do szczęśliwey przyszłości drogę otwiera.
Wychodząc na podwórze, Skinner zawadził o próg w sieni i upadł. Przeklęta rzecz! krzyknął, noc taka ciemna! daléy! podłóżcie ogień pod tę chatę, abyśmy cokolwiek widniéy mieli.
— Stóycie! zawołał Spekulant, zapomnieliście iż ten dom do mnie należy.
— Co mi to szkodzi? odpowiedział Skinner widząc towarzyszów swoich podpalaiących wełnę i słomę, którą on na umyślnie porozrzucał po izbie, iest to ogień wesołości, któren nam w całéy drodze przyświecać będzie.