Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/13

Ta strona została przepisana.
11
ROZDZIAŁ I.

Nie rozumiem co się znaczy, rzekła do towarzysza swego, iż Harwéy nie przybywa, wiedząc iż iego oyciec na śmiertelnéy leży pościeli. Gdyby starzec chciał zrobić testament, nie byłoby go komu napisać.
— Może téż iuż rozporządził swoią wolą.
— Nie byłoby nic dziwnego. Przed kilko dniami czytał biblię, na któréy wszystko iak mi mówił od młodości swéy notował.
— Bardzo dobrze robi, kiedy czyta bibliią: Miss Franciszka nauczyła z niéy kilka wyjątków moią Dinę.
— Ale że mi téż nigdy na myśl nie przyszło przeyrzeć, co téż tam takiego znayduie się w téy biblii, rzekła Katy, wstaiąc z ławki przy kominie stoiącéy, może téż tam są takie rzeczy, o których iabym wiedzieć powinna. I w tych słowach udała się do izby chorego, gdzie z szafy wyięła wielką im folio biblią, mosiężnemi klamrami zapiętą. Cezar spostrzegłszy to przeze drzwi,