Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/135

Ta strona została przepisana.
133
ROZDZIAŁ V.

po doktorsku może się inaczéy ieździ na koniu. Pamiętałam tu o Pańskich rannych, i spodziewam się że mi za to nagrodzić zechcesz. Wierzay mi Pan, iakem poczciwa, iakem Betty Flanagan żywiłam ich iak królów.
— Czyś zwaryiowała kobieto! zawołał doktór, iakżeś mogła ludzi w gorączce swym przeklętym kok-tailem opaiać? chyba chcesz w niwecz obrócić całe światło naszéy nauki.
— Co tu hałasu za kilka kropel niewinnego napoiu! rzekła niezmieszana Betty. Codzień im tylko wydzielałam garcami, nad dwadzieścia takich miarek więcéy nie wyszło. Na sen trunek nie zawadzi, a sam przecie mówisz doktorze, że byle chory miał apetyt, i spał dobrze, iest nadzieia że nie umrze.
Lawton z doktorem weszli do oberży Flanagan, i szynkarka wprowadziła ich na wielką salę, na środku któréy stał stół usta-