Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/142

Ta strona została przepisana.
140
SZPIEG

skazała, widząc iż ze starości więcéy iuż mleka dawać nie mogła.
— Jakto, zawołał Kapitan prędkim głosem, właśnie w chwili, gdy iak pigułkę miał połknąć kawałek mięsa, którego żadną miarą przegryźć nie był w stanie, owa stara Yenny.
— Do tysiąca piorunów! zawołał Porucznik Masson, nóż swóy i widelec upuszczaiąc na ziemię; ta co z nami dwie kampanie odbyła?
— Ta sama, odpowiedziała żałośnie Betty. Panowie! iak iest przykro widzieć na stole starą swą przyiaciółke, która lat kilkanaście pożytek i korzyści przynosiła.
— Gdyby niebyła tak niemiłosiernie twarda, rzekł Lawton; przykrość ta byłaby cokolwiek mnieysza.
— Dwie przednie ćwierci sprzedałam naszym żołnierzom, mówiła daléy, lecz gdybym im powiedziała, że to z owego biednego stworzenia, które im latem i zimą, do-