marza. I w tych słowach wskazał ręką na Harweya, który otoczony pięcia czy sześcią swemi oprawcami, dźwigał na plecach kramik, iaki mu Skinner nieść kazał, w téy myśli, iż w końcu na swoię go korzyść zabierze.
Lawton obeyrzał się po za siebie, poznał dobrze znanego sobie Kramarza, zatrząsł się aż z radości, zmarszczył powieki, i gdy obracał się do Skinnera, aby mu cóś odpowiedział, zasady karności woyskowéy i porządku służby, w myśli mu stanęły: przepraszam Majorze, rzekł do Dunwoodiego, nie do mnie w tym momencie mówić należy. Oto masz dowodzącego Officera, dodał piorunuiącém weyrzeniem, mierząc Skinnera; uday się do niego.
— Wszystko iedno, odpowiedział grubiańskim tonem Skinner, ktokolwiek z was starszy, byle zapłacił, co mi należy.
— Nazywasz się więc Harwey Birch, zapytał Dunwoodi Kramarza, zbliżaiąc się ku
Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/145
Ta strona została przepisana.
143
ROZDZIAŁ V.