Strona:Szpieg - romans amerykański Koopera t. 2.djvu/157

Ta strona została przepisana.
155
ROZDZIAŁ VI.

chować się z sumieniem swoiém, nimby społeczeństwo ludzkie opuścił. Sierżant bowiem Hollister, człowiek rzadkiéy pobożności, święcie przepisy religiyne szanował. Lat przeszło pięćdziesiąt liczył on sobie wieku swoiego, z których trzydzieście usługom oyczyzny, w zawodzie woyskowym poświeciwszy, godząc obowiązki chrzcścianina z powołaniem żołnierza, umiał zjednać sobie względy u starszych, miłość u równych, i szacunek u niższych. Sam nawet kapitan Lawton, takie pokładał w nim zaufanie, iż go zawsze do nayważnieyszych zleceń wybierał.
Rozkazawszy przeto Birchowi póyść za sobą, zaprowadził go w milczeniu do izby, która mu za wiezienie służyć miała. Gdy tam obydwa z sobą weszli, Sierżant postawił na ziemi latarnię, usiadł na małym antałku napełnionym ulubionym trunkiem Betty Flanagan, i dał znak Kramarzowi, aby zabrał mieysce na drugim.